Protesty w firmie Bosch podkreślają pogłębiający się kryzys przemysłowy w Niemczech

by WeLiveInDE
0 komentarze

Narastająca fala niezadowolenia rozprzestrzenia się przez przemysłowe serce Niemiec. Gniew, który po raz pierwszy pojawił się przed Muzeum Mercedes-Benz w Stuttgarcie, gdzie pracownicy Boscha wyszli na ulice, odzwierciedla znacznie poważniejszy problem w niemieckiej gospodarce. Wraz ze wzrostem liczby zwolnień, spadkiem zysków i przenoszeniem inwestycji za granicę, jeden sygnał od pracowników i związków zawodowych brzmi jasno: transformacja przemysłowa kraju pozostawia ludzi w tyle.

Pracownicy Boscha protestują przeciwko zwolnieniom i zamknięciu fabryk

W Stuttgarcie około stu pracowników firmy Bosch zebrało się przed Muzeum Mercedes-Benz, trzymając transparenty i skandując hasła pod szarym, jesiennym niebem. Ich przesłanie – „Nasze miejsca pracy są ważniejsze niż wasze zyski” – było skierowane do liderów korporacji, którzy spotkali się w środku, aby omówić „przyszłość mobilności”. Dla demonstrantów ta przyszłość już teraz wydaje się czymś, z czego są wykluczeni.

Protest nastąpił po ogłoszeniu przez firmę Bosch planów zamknięcia produkcji w zakładzie w Waiblingen do 2028 roku, co oznaczałoby zwolnienie 560 pracowników. Zakład, od dawna stanowiący fundament bazy przemysłowej dzielnicy Rems-Murr, zachowa jedynie Bosch Healthcare i niewielki startup zajmujący się drukiem 3D. Pracownicy oskarżają firmę o porzucenie niemieckich korzeni poprzez przekierowanie inwestycji do Azji i jednoczesne zamknięcie tradycyjnych zakładów produkcyjnych w kraju.

Przedstawiciele związków zawodowych IG Metall określili ten krok jako zdradę zaufania i „pęknięcia społeczne”, które podważają całe społeczności. Demonstranci domagali się inwestycji w nowe technologie zamiast masowych zwolnień i podkreślali, że pracownicy muszą mieć wpływ na przebieg transformacji przemysłowej. Ich hasło bojowe – „Przyszłość istnieje tylko u nas” – wyrażało zarówno frustrację, jak i determinację.

Tysiące miejsc pracy zagrożonych w zakładach Bosch

Zamknięcie zakładu w Waiblingen jest częścią szerszego planu firmy Bosch, zakładającego redukcję 13 000 miejsc pracy na całym świecie do 2030 roku, co pozwoli zaoszczędzić około 2.5 miliarda euro rocznie. Niemieckie zakłady w Badenii-Wirtembergii borykają się z największymi redukcjami – 3,500 miejsc pracy zniknie w Feuerbach, a 1,750 w Schwieberdingen. Dotknięte są również zakłady w Bühl, Bühlertal i Homburg, gdzie tysiące pracowników w łańcuchu dostaw branży motoryzacyjnej obawia się o swoje utrzymanie.

Związek zawodowy nazwał ten plan „społeczną polityką spalonej ziemi”, ostrzegając, że zniszczy on lokalne gospodarki zależne od zatrudnienia w przemyśle. Kierownictwo Boscha twierdzi, że restrukturyzacja jest konieczna, aby utrzymać konkurencyjność w obliczu przesunięcia się światowych rynków w kierunku pojazdów elektrycznych i produkcji cyfrowej. Jednak dla wielu pracowników to wyjaśnienie nie przynosi pocieszenia. Postrzegają transformację jako coś, co zostanie im zrobione – a nie z ich udziałem.

Protest przed Muzeum Mercedesa symbolizował zderzenie wizji zarządu z rzeczywistością zakładu: kadra zarządzająca dyskutowała o innowacjach w środku, podczas gdy wieloletni pracownicy na zewnątrz domagali się społecznej odpowiedzialności. „Globalizacja nie może być drogą jednokierunkową” – powiedział jeden z przedstawicieli Boscha. „Firmy, które osiągają zyski na całym świecie, muszą również zadbać o fundamenty dobrobytu u siebie”.

Przemysł w kryzysie: szersze ostrzeżenie dla Niemiec

Zawirowania w firmach Bosch i Mercedes-Benz wpisują się w szerszy kryzys przemysłowy, z którym zmagają się obecnie Niemcy. W ostatnich tygodniach Mercedes poinformował o spadku zysków o połowę. Około 4,000 pracowników podobno przyjęło oferty dobrowolnych odejść. Tymczasem 70% firm energochłonnych przenosi nowe inwestycje za granicę, powołując się na wysokie koszty i obciążenia regulacyjne.

Nawet prosperujący producenci, tacy jak Trumpf, specjalizujący się w produkcji obrabiarek, odnotowali znaczne straty, a łańcuchy dostaw są coraz bardziej obciążone chińskimi ograniczeniami dotyczącymi kluczowych materiałów, takich jak półprzewodniki. Ryzyko wstrzymania produkcji w niektórych sektorach motoryzacyjnych rośnie. To, co kiedyś było stopniową transformacją strukturalną, teraz przyspiesza – i uderza bezpośrednio w pracowników.

Obserwatorzy ostrzegają, że baza przemysłowa Niemiec, od dawna uważana za kręgosłup niemieckiej gospodarki, ulega erozji szybciej, niż decydenci zdają się być skłonni przyznać. Pomimo trwających rządowych dyskusji na temat konkurencyjności przemysłu, reakcja jest powolna i fragmentaryczna. Liderzy biznesu, ekonomiści i związki zawodowe narzekają, że ich ostrzeżenia dotyczące deindustrializacji są ignorowane.

Bezczynność polityczna i zmęczenie społeczeństwa

Analitycy twierdzą, że kryzys jest jeszcze bardziej niepokojący z powodu braku pilności politycznej. Debaty na temat strategii przemysłowej zagłuszane są przez krótkoterminowe spory polityczne i społeczne znużenie reformami gospodarczymi. Podczas gdy liderzy organizują szczyty i konferencje prasowe na temat innowacji, firmy i pracownicy stojący w obliczu pilnych wyzwań otrzymują niewiele konkretnego wsparcia.

Rozdźwięk między retoryką polityczną a rzeczywistością przemysłową był widoczny podczas protestu w fabryce Bosch. W muzeum eksperci debatowali nad „transformacją cyfrową”, podczas gdy na zewnątrz pracownicy obawiali się o swoje źródła utrzymania. „Jeśli ludzie, którzy budują przyszłość, są z niej wykluczeni, nie będzie postępu” – powiedział pracownik z fabryki w Waiblingen.

Przedstawiciele związków zawodowych argumentują, że Niemcy ryzykują podważenie fundamentów swojego powojennego sukcesu: partnerstwa między przemysłem, pracą a państwem. Ostrzegają, że bez inwestycji w lokalną produkcję i udział siły roboczej kraj może stanąć w obliczu długotrwałego spadku konkurencyjności przemysłu – i pogłębiającej się przepaści między tymi, którzy kształtują gospodarkę, a tymi, którzy odczuwają jej konsekwencje.

Apel o wspólną odpowiedzialność

Protesty w Stuttgarcie mogły być niewielkie, ale ich symbolika jest silna. Reprezentują narastającą frustrację wśród pracowników przemysłu – pracowników, którzy niegdyś uosabiali globalną siłę Niemiec. Pracownicy nie domagają się zatrzymania zmian, ale włączenia się w nie. Domagają się sprawiedliwej polityki transformacyjnej, większego zaangażowania społecznego ze strony korporacji i większej odpowiedzialności ze strony przywódców politycznych.

Gdy na ulicach Stuttgartu rozbrzmiewał okrzyk „Bez nas nie ma transformacji”, oddawał on istotę narodowego dylematu. Gospodarka Niemiec stoi na rozdrożu, rozdarta między innowacją a erozją. To, czy transformacja pozostanie wspólnym projektem – czy stanie się historią zwycięzców i przegranych – będzie zależało od tego, jak szybko kraj pokona pogłębiający się podział między strategią korporacyjną, polityką rządu a pracownikami, którzy zbudowali jego dobrobyt.

Produkty które mogą Ci się spodobać: